Dwie kolejki rundy wiosennej mamy za sobą, ale w ani jednym spotkaniu nie wystąpił podstawowy jesienią obrońca Polonii Bytom, 26-letni Ukrainiec Valery Sokolenko. Kibice dziwili się jak to możliwe, skoro przy odejściu z klubu Marcina Komorowskiego gra Valerego byłaby czymś oczywistym. Okazuje się jednak, że zawodnik spoza UE nadal nie ma pozwolenia na pracę w Polsce!

Już w przerwie zimowej, w kuluarach mówiło się, że piłkarzowi kończy się wiza, a co za tym idzie, również pozwolenie na pracę w naszym państwie. Jak się okazuje nic w związku z tym, sam zawodnik oraz działacze klubowi nie zrobili! Podobno kilka dni przed spotkaniem z Wisłą Kraków, Sokolenko przypomniał działaczom o zaistniałej sytuacji, wtedy dopiero została uruchomiona cała procedura.

"Dotychczasowa zgoda na zatrudnienie skończyła mi się 17 lutego. Klub złożył stosowne dokumenty w urzędzie wojewódzkim, ale cała procedura zabiera sporo czasu" - komentuje sytuację Sokolenko.

"Po pierwsze, jeszcze w tym tygodniu będziemy mieć owo pozwolenie. Po drugie: w przypadku Sokolenki nie było takiego pośpiechu, bo zawodnik nie mieścił się w koncepcji trenerskiej w meczowych osiemnastkach przed spotkaniami z Wisłą i Śląskiem" - tłumaczy prezes klubu, Damian Bartyla.

Tłumaczenia wydają nam się śmieszne, wszak jakim sposobem Valery mógł nie pasować trenerowi Markowi Motyce do koncepcji, skoro to obecnie jedyny lewy obrońca w naszej kadrze. Sprowadzony z Odry Opole Marcel Surowiak zagrał na tej pozycji w meczu z Wisłą Kraków z konieczności (w poprzednich klubach występował na środku defensywy, bądź jako defensywny pomocnik), podobnie jak Adrian Klepczyński w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław (jest to de facto prawy obrońca, a u nas częściej grał w środku). Jesteśmy zatem naprawdę ciekawi, czy na sobotni mecz z Ruchem Chorzów - niezwykle ważnym dla nas - Sokolenko znajdzie się już w koncepcji trenera, a może nadal nie znajdzie się w kadrze meczowej.