/p>

Okiem kibica: podsumowanie wszystkiego wokół
Wpisany przez cloner   
poniedziałek, 13 lutego 2017 12:20

Już od jakiegoś czasu zbierałem się w sobie, żeby "myśli przelać na papier", aż nadeszła odpowiednia pora. A czynię to, gdyż jak powiedział w lipcu 2011 roku ówczesny trener Polonii Bytom, Dariusz Fornalak: "Polonia to nie klub anonimowy, niewiele znaczący, owszem, borykający się w tej chwili z olbrzymimi kłopotami, ale nie bylejaki", a niestety od tamtego czasu te olbrzymie kłopoty występują nadal...

Zacznę od tego, co powinno się ukazać na łamach strony zaraz po zakończeniu rundy jesiennej obecnego sezonu, czyli podsumowaniu zawodników, ponieważ podsumowanie statystyczne sztabów trenerskich zostało już zaprezentowane.

W 19 spotkaniach, które rozegrano jesienią, zespół stracił 30 bramek, strzelił ich zaledwie 16. Same suche liczby jasno wskazują gdzie należy szukać przyczyny fatalnej sytuacji w tabeli, jednak na kiepskiej grze defensywnej również należy się skupić. Wbrew pozorom, do gry bramkarzy większych pretensji mieć nie można, zarówno grający przez większość rundy Matko Perdijić, jak i zmieniający go w ostatnich kilku spotkaniach, Marcin Michalak, spisywali się bardzo dobrze, niejednokrotnie ratując zespół przed utratą kolejnych bramek. Zdecydowanie większą bolączką jest gra w defensywie. I nie mogę wprost napisać, że najsłabszym ogniwem był ten czy ten zawodnik, praktycznie każdy gracz formacji obronnej w trakcie całej rundy popełnił kilka rażących indywidualnych błędów, które nie mogą przytrafiać się zawodnikom grającym na trzecim poziomie rozgrywkowym w Polsce. Najbardziej brakowało jesienią dobrego zawodnika z lewej strony obrony, ale to niestety jest problem właściwie w każdym klubie w naszym kraju. Ani Łukasz Rylukowski ani tym bardziej Jakub Żmuda to nie są zawodnicy na ten poziom, jeszcze. Ponieważ obydwaj mają 20 lat i być może cała kariera piłkarska jeszcze przed nimi. Z dobrej strony na tej pozycji prezentował się sprowadzony z Ruchu Chorzów, doświadczony Marek Szyndrowski, ale pod koniec rundy, nie wiem dlaczego, został przesunięty na środek obrony, a nawet do pomocy. Po drugiej stronie obrony mocno przeciętnie radził sobie wychowanek Górala Żywiec Wojciech Jurek, trochę szkoda że szansy gry nie otrzymał Dawid Skrzypiński, który w przeszłości radził sobie na tej pozycji całkiem przyzwoicie, być może od wiosny to ulegnie zmianie. Moim zdaniem największe kłopoty to jednak środek defensywy, Peter Jánošík, który przechodził ze słowackiej ekstraklasy nie wprowadził nawet odrobiny spokoju w szeregi bytomian, występujący obok niego Michał Szal to chyba najgorszy transfer bytomian od kilkunastu lat, wiecznie spóźniony, popełniający masę błędów, przez którego straciliśmy sporo bramek. Również Mateusz Słodowy, który jeszcze w poprzednim sezonie trzymał przyzwoity poziom, w tym gra już o kilka klas słabiej, jedynie dalekie wyrzuty z autów go ratują, dlatego taki zawodnik to skarb w ostatnich minutach meczu, gdy trzeba gonić wynik i wrzucać piłkę "na hurra" w pole karne rywala. Ostatni z grupy obrońców, czyli zarazem największy pechowiec, Norbert Radkiewicz, cały rok stracił lecząc kontuzję, gdy tylko ją wyleczył to przytrafiała się inna.

Do linii pomocy sprowadzono przed sezonem kilku ciekawych zawodników, Piotr Ceglarz czy zwłaszcza Michał Chrabąszcz to zawodnicy już ze stażem ligowym, można było się po nich spodziewać przyzwoitej gry. Ten drugi jednak niewiele się nagrał, pierwszą część jesieni spędził przyklejony do ławki rezerwowych, od której odkleił go dopiero nowy trener. Pochwalić za rundę jesienną można na pewno Piotra Ceglarza, mający za sobą grę w I lidze, w barwach GKS-u Katowice czy Pogoni Siedlce, był jedną z wyróżniających się postaci przy Olimpijskiej, strzelił do tego 4 bramki, co jak na pomocnika jest bardzo dobrym rezultatem. Również plus postawiłbym przy 20-letnim Sławomirze Musioliku, który został wypożyczony z Zagłębia Sosnowiec, w I lidze większych szans na grę nie miał, w II pokazuje natomiast że ma talent do tej gry i ciężką pracą może wiele odnieść, musi jednak zdecydowanie poprawić wykończenie akcji, bo potrafi groźną kontrę niestety zepsuć. Bardzo nierówny, ale mimo wszystko nadal na plus oceniany jest przeze mnie Patryk Stefański, potrafi pięknie uderzyć z dystansu, jak i zepsuć sytuację z kilku metrów. Jest już w Bytomiu trzeci sezon i myślę, że można od niego wymagać więcej niż od 20-letnich zawodników. Ja plus stawiam również przy Aleksandrze Januszkiewiczu, który jest najlepszym jokerem zespołu, gdy tylko wchodzi z ławki, potrafi wnieść sporo ożywienia w grę zespołu, pytanie nasuwa się zatem tylko jedno: dlaczego mimo strzelania dwóch bramek, niezłych walorów w ofensywie, zawodnik ten ani razu nie wyszedł w podstawowym składzie? Takich pytań bez odpowiedzi zapewne znalazłoby się jeszcze kilka. Na pewno odpowiedzi są przy innych zawodnikach tej formacji. Mocno swoje loty obniżył kapitan drużyny Marcin Lachowski, w zeszłym sezonie strzelec aż 7 goli, w minionej rundzie zaledwie 1 raz wpisał się na listę strzelców, kilka razy był również zmieniany przez trenerów, co w przeszłości praktycznie mu się nie zdarzało, wielce prawdopodobne że jego obniżkę formy można najzwyczajniej w świecie zrzucić na... wiek, w styczniu tego roku "Lacha" skończył już 36 lat. Spory minus przypisuję również Bartłomiejowi Setlakowi, pewnie dlatego że w przeszłości przyzwyczajał nas do swojej bardzo dobrej dyspozycji, a minione pół roku miał najgorsze z wszystkich rund spędzonych przy Olimpijskiej. Ciężko ocenić Jakuba Kuzdrę, który przychodził oficjalnie jako niezły defensywny pomocnik, występujący nawet w młodzieżowych reprezentacjach kraju, a na nominalnej pozycji praktycznie w ogóle nie zagrał, widywany był za to na skrzydle, gdzie był bezproduktywny. Nie można mu odmówić ogromnej ambicji i waleczności, przez co złapał nawet czerwoną kartkę, ale innych pozytywnych aspektów niestety nie dało się zauważyć. Na pewno minus można postawić dwóm naszym wychowankom, Wojtkowi Mrozowi oraz Kamilowi Zalewskiemu, ten pierwszy rozegrał jedynie 5 spotkań, gdyż często łapał rozmaite urazy, a teraz gdy mógł cały okres przygotowawczy zimą przepracować z zespołem to.. został przez trenerów pożegnany. Pożegnany został również Zalewski i za nim nikt płakać nie będzie, było to najgorsze pół roku w jego wykonaniu, a byliśmy pewni, że gorzej niż w poprzednim sezonie zagrać się już nie da. Zbyt wolno rozgrywał piłkę, za dużo miał niecelnych podań, a do tego nie miał jakichkolwiek osiągnięć w ofensywie, z postury może przypominać typowych środkowych pomocników, jak Gerrard, Pirlo czy Lampard, ale oni zarówno świetnie bronią, jak i jeszcze więcej dają z przodu, u Kamila brakowało i tego i tego. Seweryna Pielichowskiego oceniać nie będę, rozegrał tylko 3 epizody, a zimą opuścił klub. 

Atak? Latem wypożyczono z Elany Toruń króla strzelców tamtejszej III ligi, Krystiana Tomaszewskiego, zagrał jednak dla Polonii zaledwie 8 spotkań, z czego tylko jeden w podstawowym składzie, bramki nie strzelił. Trudno go oceniać, gdyż napastnik potrzebuje często czasu, żeby się móc przełamać, żeby się "wstrzelić", a Tomaszewski na pewno tego czasu nie otrzymał. Jedynym zatem napastnikiem przez całą rundę był Arkadiusz Kowalczyk, który w 19 ligowych spotkaniach strzelił 5 bramek, jest to na pewno postęp zestawiając statystyki z sezonem wcześniejszym, gdzie tylko 6 razy trafiał do bramki rywala przez cały rok. Kowalczyk nie jest niestety rewelacyjnym snajperem, ale mimo wszystko powinien być gwarancją tych kolejnych kilku goli w rundzie wiosennej. 

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o kwestie sportowe w rundzie jesiennej. Teraz pora.. na mniej przyjemne kwestie. Jeszcze przed rozpoczęciem się obecnego sezonu otrzymaliśmy komunikat ze strony PZPN-u o odjęciu aż 4 punktów w ligowej tabeli za naruszenie jednego z kryterium licencyjnego. Mowa oczywiście o zaległościach finansowych ciągnących się za klubem od dobrych kilku lat. W styczniu komisja licencyjna odjęła klubowi kolejne 4 punkty, niestety latem zostawiła sobie taką opcję. Dodając aż -8 punktów do zdobyczy punktowej z jesieni - zaledwie 18 punktów - Polonia spada na ostatnie miejsce w ligowej tabeli, mając tylko 10 punktów i bardzo mizerne szanse na utrzymanie się w II lidze na kolejny sezon. Zważywszy na fakt, iż klub nie kontraktuje tej zimy zawodników z wysokiej półki, tzn. takich, którzy - przynajmniej na papierze - znacząco podnieśliby poziom, można być wręcz pewnym, że działacze przygotowują jednak klub na spokojny spadek do III ligi i odbudowę klubu dopiero od najbliższego lata. Ostatnie mecze sparingowe to tylko potwierdzają, bytomianie bezbramkowo zremisowali tej zimy z Pniówkiem Pawłowice Śląskie, GKS-em Tychy i MKS-em Kluczbork, przegrali 0-1 z Widzewem Łódź, a zwycięstwo z Sarmacją Będzin odnieśli po bramce z rzutu karnego, nawet w ostatnim sparingu z - bądź co bądź - o wiele lepszym zespołem, jakim niewątpliwie jest FC Gorodeya, poloniści strzelili gola z rzutu wolnego. Nic zatem nie wskazuje na poprawę tego stanu w rundzie wiosennej. 

Jak do tej pory, w przerwie zimowej, zakontraktowano jedynie Przemysława Szkatułę, który może być rozwiązaniem na problemy z lewą obroną, o których pisałem wyżej, mimo że w Karpatach Krosno grywał głównie w pomocy. Zapewne otrzymamy jeszcze oficjalne potwierdzenia zakontraktowania zawodników, którzy obecnie trenują z drużyną, czyli Petera Bašistę z 4 ligi słowackiej, Daniela Barbusa z rezerw Górnika Zabrze czy Kamila Włodyki z MKS-u Trzebinia/Siersza. Jeśli tym składem personalnym trener Andrzej Orzeszek utrzyma zespół w II lidze, mimo odjęcia aż 8 pkt przez komisję licencyjną, śmiało będzie go można nazywać cudotwórcą i będzie wtedy zapewne najbardziej rozchwytywanym trenerem w kraju.




Osobny wątek należy też poświęcić na pewno nam, kibicom. Runda jesienna w naszym wykonaniu była skandaliczna. Liczby zarówno na własnym stadionie, jak i na wyjazdach były poniżej jakiejkolwiek krytyki. Rozumiem, że wyniki generują też niejako zainteresowanie klubem, ale takie frekwencje jak 637 z Puszczą Niepołomice czy 452 osoby z Błękitnymi Stargard to wstyd dla nas, bytomian. 


Pierwszy mecz rundy wiosennej przy ul. Olimpijskiej już 3 marca, w piątek, o godzinie 19:00, z Wartą Poznań. Pierwszy mecz wyjazdowy już 11 marca, w sobotę, o godzinie 17:00, z GKS-em Bełchatów. Jesteśmy zawsze tam...!!!